Nasze myśli i modlitwy powinny być z ofiarami klęski powodzi, z tymi którzy tracą majątki w konfrontacji z żywiołem. Tak. Piętnować powinniśmy jednak tych, którzy tę tragedię wykorzystują do autopromocji (i innych niecnych celów). Mowa o politykach, którzy będą się teraz obfotografowywać na tle wody i o eko-świrach, którzy wykorzystają tę sytuację do szerzenia swojej szurskiej ideologii. Ci drudzy będą nas straszyć, czemu politycy przyklasną, bo wystraszeni ludzie nie tylko gotowi oddać dobrowolnie swoje samochody, byle zatrzymać globcia, nie tylko zapłacą chętnie wyższe daniny, ale zgodzą się nawet nie wchodzić do lasu, żeby nie prowokować ulewy. Nie takie rzeczy już widzieliśmy. Nie widzieliśmy jednak na własne oczy powodzi 988 roku, o której pisał nasz kronikarz Długosz. "Zdarzyły się tego czasu liczne i długo trwające wód wylewy, po których nastąpiło lato skwarne i dla wielu płodów przyrodzonych szkodliwe, skąd urodzaje nie wszędy jednakże, w znacznej części chybiły" Swoją drogą jak wielkie musiały być te skwary, żeby zniszczyć plony? Aktualnie ledwie termometr pokazuje 27 stopni, a ludzie już boją się wyschnięcia na wiór (a potem lecą do Grecji czy Egiptu na wakacje w słońcu). I co? Mam uwierzyć, że klęsce 988 roku dałoby się zapobiec, gdyby piastowscy wojowie nie poruszali się autami spalinowymi, a piastowski przemysł zredukował emisje CO2? Powodzie niestety zdarzały się i zdarzają w miarę regularnie, równo 100 lat temu powódź wyłączyła linię kolejową Warszawa-Lwów. 10 lat później, 16 lipca 1934 roku, jak informuje wikipedia, "osiągnięty został, nie pobity nawet w czasie powodzi w 1997 roku, polski rekord wysokości opadów w ciągu jednej doby, kiedy to na Hali Gąsienicowej spadło 255 mm deszczu.". Ekstremum na tak wczesnym etapie ocieplenia klimatu? Dziwne. No właśnie, ekstrema. O jakiej największej powodzi Państwo słyszeli? Zapewne będzie to historia Noego, który wybudował Arkę i zabrawszy po jednej parze zwierząt z każdego gatunku uratował życie na zalanej wodą planecie. Ta sama historia, z inaczej nazwanym głównym bohaterem, niezależnie od siebie pojawia się w podaniach Indian z północnej, środkowej i południowej Ameryki. W legendach Indyjskich, Chińskich, plemienia Jaruba, Aborygenów, mieszkańców Hawajów czy Polinezji. Wszędzie. Albo wierzymy w ówczesną globalizację i szybki internet ze starlinków, albo w masowe, globalne urojenia, albo... jakiś potop był. Ekstremalny bardziej, niż w czasach ekstremalnego ocieplenia. Znajomy spec od klimatu napisał mi, że ten wielki, bilibjny potop najpewniej był spowodowany nie globciem, a tsunami. Prof. McGuire z UCL (Professor of Geophysical & Climate Hazards at UCL. Bill was a member of the UK Government's Natural Hazards Working Group) twierdzi jednak, że tsunami także powodowane jest przez globcia. Na nasze szczęście musimy emitować mniej CO2 od naszych pra-pra-przodków, bo biblijny potop jednak nas nie dosięga.
- Sklep
- Aktualności
- Klęska powodzi wykorzystywana przez hieny.
Najnowsze wpisy